ARTYKUŁY

ZANIM WYLĄDUJE BONO  (10 sierpnia 2002)

 

Być może Woodstock stanie się wielką, światową imprezą i miejscem cudów, o których nie śniło się przestraszonym brutalnością młodzieży socjologom.

Jurek Owsiak zakończył tegoroczny Przystanek Woodstock zapewnieniem, że po wysępie (za darmo!) Die Toten Hosen, zaprosi na imprezę Bono z U2, czy Red Hot Chili Peppers.

Marzenie kosmity? Kilka lat temu Jurek mówił, że marzy, by zorganizować w Polsce koncert Pink Floyd. Na razie to marzenie się nie ziściło, ale... niemiecka gwiazda punkrocka w Żarach zagrała, znajdując "dziurę" w programie europejskiego tournee, promującego najnowszą płytę grupy. Po raz drugi zagrał na Przystanku Woodstock amerykański hardcore'owy zespół Shelter. Wydaje się, że drzwi na zachód zostały otwarte.

 

Goni dilerów
Marzyć więc trzeba. Kiedy trzy lata temu Jerzy Rządzki z Poradni Psychologiczno-Terapeutycznej w Zielonej Górze przekonywał Fundację WOŚP do swoich antyalkoholowych haseł, też wyglądał na gościa z Marsa. Z jednej strony Owsiak walczy o utrzymanie na Przystanku sprzedaży piwa, przytomnie wybierając to "mniejsze zło" zamiast handlarzy wódką wokół imprezy, a z drugiej strony ma mówić młodzieży: nie pijcie!

I co? I doczekaliśmy w tym roku nie tylko kolejnego szkolenia sprzedawców przez J. Rządzkiego, żeby nie podawali piwa nieletnim, bo to i grzech , i łamanie prawa. Jurek Owsiak mówił ze sceny do uczestników imprezy: - Przeżyjcie ten Przystanek do końca, trzeźwi!

Kiedy w 1995 r. ruszał w Czymanowie koło Żarnowca I Przystanek Woodstock pod hasłem "Stop narkotykom! Stop przemocy!", co do ostatniego członu nie było wątpliwości. Ale wykreślać narkotyki, które zostały przypisane do rocka już w latach 60.?

I co? I Jurek Owsiak konsekwentnie goni dilerów ze swojej imprezy. Ale wie, że rzecz nie tylko w zamknięciu tych, co sprzedają. Chodzi o to, by ci, co chcą dragi zakupić, zmienili zdanie.

Kierunek festyn
I oto Przystanek Woodstock 2002. Na deskach okalających scenę kolorowa flaga z napisem: "Witnica - nie mamy żadnych dragów". Wierzyć w szczerość tego napisu? A dlaczegóż nie? Na polu przed sceną grupa młodych punków siedzi półkolem na trawie. Jeden głośno tłumaczy pozostałym: "Facet, po co ci dragi? Zażywasz, przegrywasz! To świństwo jest". Czyż Woodstock się nie zmienia? Czyż się nie cywilizuje? Socjologowie zajmujący się problematyką młodzieży mówią, że tak. Widzą to też zwykli ludzie, którzy przyjeżdżają na żarskie pole jak na festyn: z leżakiem i kocem w kratę. Przecież w tym roku mniej było pijanych, żebrzących o 20 groszy na piwo. Coś do ludzi dociera. Kto wie, może moda na niebranie narkotyków stanie się zasługą Woodstocku?

Terapeuci "Familii" musieli w tym roku skombinować dodatkowe pomarańczowe wstążeczki. Rozdawali je tym, którzy chcieli okazać swój sprzeciw wobec narkotyków. Pierwszego dnia rozdali wszystkie.

 

Puszka jak cierń
Niezależnie jednak od tego, kogo by Jurek Owsiak zaprosił na Wielką Scenę, i od tego, jak wysokie noty za bezpieczeństwo wystawiłaby imprezie policja, są tacy, którzy na Przystanku znajdują tylko zgraję pijanej młodzieży, czują zapach moczu, słyszą wulgaryzmy.

Dziennikarz "Naszego Dziennika" w chłopaku z opaską z puszek na głowie dostrzegł pijaka w koronie cierniowej... Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że na Woodstocku się nie pije. Kłamstwem jest jednak także opinia, że w tegorocznym 200-tysięcznym tłumie nie można było czuć się bezpiecznie. Według policji, gdyby tak spokojnie, jak na żarskiej imprezie było w każdym mieście Polski, znaczenie spadłby nam odsetek przestępczości.

Na Przystanek przyjeżdża młodzież z całej Polski nie tylko po to, by za darmo rozbić namiot, ale i po to by usłyszeć swoją muzykę. Nowością tego Woodstocku było tysiąc płyt Sweet Noise, które imprezowicze wykupili w niecałe dwie godziny! Nie bez przyczyny zespół wybrał właśnie to miejsce w Żarach, by zagrać po raz pierwszy dla publiczności kawałki ze swojego świeżego krążka "Czas ludzi cienia".

I kto wie, czy wkrótce Woodstock z jednej strony nie stanie się wielką, europejską, a może światową imprezą muzyczną, a z drugiej - miejscem cudów, o których nie śnią przestraszeni brutalnością młodzieży socjologowie.

 

Tatiana Mikułko, Zdzisław Haczek
Gazeta Lubuska, Magazyn, str. 9, 10-11 sierpnia 2002

<<< WSTECZ