ARTYKUŁY

LEKSYKON WOODSTOCKU  (5 sierpnia 2002)

 

Błoto. Pod prysznicami niekoniecznie się myło. Większa szansa była na wytarzanie się w błocie, i to nie tylko z własnej woli. Zasada: jak jesteś już umorusany, wskazujesz osobę, której należy zafundować błotną kąpiel, a wszyscy ci w tym pomagają. Jeśli ktoś wolał nie ryzykować i szedł pod krany, trafiał na wojnę na błotniste kule.

 

Piwo. Każdy miłośnik złocistego płynu przy zakupie mógł dobrowolnie podpisać zobowiązanie, że już do końca świata nie wypije ani łyka alkoholu i nie zapali papierosa. - To bardziej dla jaj - mówią ci, co podpisują. 18-letnie punki, Marcin i Bartek, cieszą się z ciągle pełnego "plastiku". Instrukcja: siedzi się na środku drogi i z miną najbiedniejszego człowieka pod słońcem zaczepia się pijących przechodniów z prośbą o przelanie choćby małego łyka browaru. Ok. 3 nad ranem nie ma osoby, która by odmówiła. Akcja trwa dopóty się nie zaśnie.

 

Noc. Koniec pierwszego dnia. Właśnie przestał grać T.Love. Ludzie ciągną do ogródków piwnych. Nieliczni idą w stronę Przystanku Jezus. Kilku księży pełni dyżur. Rozmawiają o kościele ze ściągającymi z koncertów ludźmi. - Ja chodzę na koncerty. Byłem na Die Toten Hosen i Hey, wy przyjdźcie na jutrzejszą mszę, sami zobaczycie, co to za instytucja - przekonuje jeden z księży.

 

Odjazd. Południe na dworcu w Żarach. Pociągi przyjeżdżają co kilkadziesiąt minut. Tłum przytupuje. - Proszę zabrać nogi z torów, zaraz podjedzie pociąg - słychać co chwilę megafon. Straż ochrony kolei ustawia się przy torach. To znak, że za chwilę podjedzie pociąg.

 

Karolina Słotwińska, Krzysztof Kołodziejczyk, ŁUK
Gazeta Wyborcza nr 181. 4089, Zielona Góra, str. 1, 5 sierpnia 2002

<<< WSTECZ