ARTYKUŁY

ROCK I BŁOTO  (6 sierpnia 2002)

 

Rozmowa z Andrzejem Dziubkiem

 

ROBERT REWIŃSKI: Na Woodstocku zbiegłeś z folkowej sceny, by się wytarzać w błocie razem z fanami. Co się stało?

ANDRZEJ DZIUBEK, LIDER ZESPOŁU DE PRESS: Ciało łączy się z rozkładem. Ja przed koncertem też muszę przejść rodzaj unicestwienia. Błoto i muł doprowadzają mnie do zupełnego zera. Kiedy to osiągam, dopiero mogę tworzyć. W sekundzie wybucham i jest muzyka.

 

Muzyka De Press stała się dziś niezwykle mocna. Odbiega to znacznie od góralskiego muzykowania, jakie stało się popularne w Polsce.

- Wszystkiemu winna technika. Ona podnosi mnie w górę. To jest po prostu siła, która jest mi potrzebna. Komercja mnie nie interesuje.

 

Jesteś po raz pierwszy na Woodstocku. Jak odbierasz to miejsce?

- Już dawno chciałem tu przyjechać z moimi norweskimi muzykami, ale nie było nas na to stać. Teraz gram z chłopakami z Podhala, więc się udało. Tu jest prawdziwie. Będę teraz namawiał kapele z Norwegii, by zapłaciły za swój przyjazd i tu zagrały. W pierwszej kolejności zespół Turboneger.

 

Rozmawiał Robert Rewiński
Gazeta Wyborcza nr 182. 4090, Zielona Góra, str. 2, 6 sierpnia 2002

<<< WSTECZ