ARTYKUŁY

DOBRZE, ŻE SĄ Z NAMI  (2 sierpnia 2002)

 

Tu ludzie sobie pomagają i sprzeciwiają się narkotykom

ROBERT REWIŃSKI: Skąd wziął się Woodstock w Polsce?

JUREK OWSIAK: Pół mojego życia to muzyka i wyobrażenia o wolności. Kiedy w 1994 r. Amerykanie postanowili wskrzesić swój legendarny Woodstock , postanowiliśmy razem ze znajomymi pojechać tam i zrobić reportaż dla naszej telewizji. Właśnie tam w polonijnych gazetach przeczytałem o strzelaninie w Jarocinie. To była już kompletna zapaść tego festiwalu. Zamarzyła mi się wtedy porządna impreza w Polsce, z profesjonalnym zapleczem technicznym, pokojową muzyką i świetną atmosferą. Pierwszy Przystanek Woodstock zorganizowaliśmy w Czymanowie k. Żarnowca. Słowo "przystanek" wzięliśmy od pozytywnego klimatu, jaki panuje między ludźmi w filmie "Przystanek Alaska".

 

Czym różni się ideologia żarskiego Woodstocku od ideologii z lat 60., która była wtedy dla Ciebie ważna?

- Wtedy świat był zakazany, wszystko, co nowe, inne i niedostępne wzbudzało ogromne emocje. Również u tych, którzy kształtowali socjalistyczne postawy młodzieży. Np. zespoły nie mogły zagrać w Opolu, jeśli nie ścięły włosów. Zatem wierność własnym ideałom oznaczała być albo nie być. Dziś nasz Woodstock to innego rodzaju emocja. To duma, że współtworzymy i jesteśmy współodpowiedzialni za potężne przedsięwzięcie muzyczne tu u nas, w Polsce, a przy tym tworzymy miejsce, gdzie ludzie sobie pomagają, są sobie życzliwi, mimo że często przyjeżdżają z blokowisk, z kłopotami i frustracjami. Dla mnie najważniejsze jest, że otwarcie sprzeciwiają się narkotykom. Odważnie wskazują tych, którzy tutaj nimi handlują. Takich odruchów nie ma w szkołach.

 

Jak zmienił się Jurek Owsiak przez te ostanie 20 lat?

- Bardzo. Wczoraj byłem w Filharmonii Wrocławskiej, gdzie mieliśmy próbę z tamtejszą orkiestrą symfoniczną, która jutro zagra na scenie Woodstocku. I to szykuję ja, wychowany na muzyce punkowej, na grupach Sex Pistols, Sedes, itd. Gdyby powiedział mi o tym ktoś jakieś 10 lat temu, to bym się zarzekał, że to niemożliwe.

 

W tym roku po raz pierwszy Przystanek Woodstock będzie działał wspólnie z Przystankiem Jezus. Czy jest to już całkowite porozumienie stron? Czy jest jeszcze coś, co przeszkadza w Przystanku Jezus?

- Przeszkadza mi Radio Maryja, które postawiło namiot dla Przystanku Jezus. Uważam, że Radio Maryja jest czymś tak złym, że gdyby Przystanek Jezus zgłosił nam potrzebę znalezienia namiotu, to byśmy im w tym pomogli. Byleby ta rozgłośnia się w to nie mieszała. Nie podoba mi się, że Przystanek Jezus mówi tylko o sobie, a nie o tym, że są razem z nami, czyli Przystankiem Woodstock.

I w końcu nie podoba mi się nagonka, która po raz kolejny została zrobiona na Woodstock tuż przed jego rozpoczęciem. Najpierw był w telewizji napastliwy film włoskiej stacji RAI, a w środę okropny tekst "Przystanek Kłamstwo" w "Naszym Dzienniku". Ale cieszę się, że przedstawiciele Przystanku Jezus odcinają się od tych zjadliwych opinii. Dobrze, że są tu razem z nami. Wierzę, że będą dostrzegać pozytywy tej imprezy i w przyszłości naprawdę nie będzie nieporozumień.

 

Rozmawiał Robert Rewiński
Gazeta Wyborcza nr 179. 4087, str. 3, 2 sierpnia 2002

<<< WSTECZ