ARTYKUŁY

ALKOHOL, ANARCHIA I OWSIAK  (3-4 sierpnia 2002)

 

Od piątkowego ranka na ulicach małego miasteczka Żary w Lubuskiem szaleją młodzi, niezbyt czysto ubrani ludzie. Na pobliskie pole namiotowe ciągną istne karawany nastolatków objuczonych zgrzewkami z piwem. Wielu z nich jest już pod wpływem alkoholu i narkotyków. To znak, że rozpoczął się VIII Przystanek Woodstock, impreza organizowana przez Jerzego Owsiaka.

 

- Jest tutaj cała masa ludzi będących pod wpływem narkotyków. Ja sama widziałam wczoraj w namiocie harekrysznowców, jak sobie popalali marihuanę. To się tutaj zdarza często - powiedziała nam Joanna Kempka, psycholog z gliwickiego ośrodka dla narkomanów, który na polu namiotowym "Przystanku Woodstock" otworzył punkt konsultacyjny. - Przychodzą do nas ludzie porozmawiać. Mówią o tym, że chcą się leczyć, bo są już zmęczeni ćpaniem. Osób będących pod wpływem narkotyków tutaj nie brakuje. Zazwyczaj są to ludzie 20- 25-latkowie, ale nie brakuje też nieletnich. Niestety, gwałtownie obniża się średnia wieku osób zażywających narkotyki - twierdzi Kempka.
Muzyczna impreza, która ściągnęła ok. 300 tysięcy młodych ludzi z całego kraju, miała przebiegać pod hasłem "Stop przemocy, stop narkotykom", ale ta idea, podobnie jak propagowane w broszurkach reklamowych informacje "o bardzo rygorystycznie przestrzeganym zakazie sprzedaży alkoholu osobom nieletnim", okazały się tylko czczym hasłem propagandowym. Już przy wjeździe do Żar, tuż obok pola namiotowego, rzucają się w oczy wielkie namioty znanych polskich browarów, w których młodzi ludzie mogą kupić piwo po promocyjnych cenach. Namioty są oznaczone, mimo zakazu reklamy zewnętrznej alkoholu widocznymi, kolorowymi szyldami z markami piw. Nikt nie pyta o pełnoletność, nie sprawdza dowodów osobistych. Nie inaczej jest również w samych Żarach, gdzie młodzież okupuje lokalne sklepy monopolowe. Niektórzy śpią na ławeczkach, trawnikach czy po prostu na ulicy. Inni usiłują wyłudzić od przechodniów parę groszy na kolejną puszkę piwa.
- Kilkakrotnie już dzisiaj zaczepiano mnie i proszono o parę złotych. Raz ustąpiłam, kiedy dziewczyna może szesnastoletnia mówiła, że chce kupić sobie bułkę. Później widziałam ją pod sklepem z piwem w ręce - mówi nam jedna z mieszkanek Żar.
Dla prowadzących sklepy z alkoholem organizowany przez Owsiaka Przystanek Woodstock to jednak najlepsza okazja do zarobienia. Na szybie jednego ze sklepów na żarskim deptaku wywieszono olbrzymi szyld "Przystanek na piwo". Kilkanaście metrów dalej dwie młode dziewczyny siedzą na ulicy, popijając piwo. Trzymają kartkę z napisanym długopisem hasłem: "szukamy fajnych chłopaków na wieczór". W pobliskim barze równie młody chłopak próbuje kupić dwie parówki. Jako zapłatę ofiaruje swój zegarek. Jak się okazuje, dosłownie przepił już wszystkie pieniądze, jakie wziął ze sobą na "Przystanek Woodstock". - Głodny jestem - mówi nastolatek.
Do pilnowania porządku na ulicach miasta organizatorzy koncertu wyznaczyli ponoć 1.000-osobowy Pokojowy Patrol, składający się z młodych ludzi ubranych w charakterystyczne czerwone koszulki. Jednak nikną oni w tłumie przyjezdnych i najwyraźniej nie radzą sobie z utrzymaniem porządku.
- Mówiłem przyjezdnym, żeby szli chodnikiem, a nie jezdnią, a oni mi na to k...a, sp...aj i co miałem zrobić? - żali się jeden z "porządkowych".
Pijanej i będącej pod wpływem narkotyków młodzieży w piątkowe południe w Żarach nie brakowało. A to dopiero początek. Pociągi ciągle zwożą nowe rzesze fanów Owsiaka. Prawdziwa "zabawa" dopiero przed nimi.

 

Wojciech Wybranowski, Wojciech Olszak, Żary 
Nasz Dziennik, nr 180 (1373), 3-4 sierpnia 2002

<<< WSTECZ