|
ARTYKUŁY |
MANIPULACJE OWSIAKA (5 sierpnia 2002)
Na konferencji prasowej Jerzy Owsiak przywitał organizatorów i uczestników Przystanku Jezus, zaznaczając przy tym, że "wyraźnie oddzielił ich od Radia Maryja i 'Naszego Dziennika'", które oskarżył o szerzenie nienawiści. I znów "zapomniał" o tym, że wszystkie przykre sprawy, które tak go zdenerwowały, ujawnili nie dziennikarze "Naszego Dziennika", ale właśnie uczestnicy Przystanku Jezus na jego łamach.
Owsiak
nie mógł jednak pozwolić sobie na zwrócenie uwagi na ten fakt, gdyż wówczas
musiałby ze swojej imprezy wyrzucać nie "Nasz Dziennik", ale
Przystanek Jezus. Wtedy jednak nadwątlony zostałby pociągający image i mit
tolerancyjnego Owsiaka, który rzekomo potrafi dogadać się nawet z Kościołem,
którego skądinąd - mówiąc delikatnie - sympatią nie darzy. A tak
wystarczy, że poprzez zarzut kłamstwa doprowadzi do wywołania niechęci, a
nawet nienawiści czy agresji do kogoś, kogo o to samo oskarża...
Owsiaka
skutecznie wspierają więc niektóre mass media, skądinąd zdolne do
wykreowania rzeczywistości, która nieistniejącym wydarzeniom nadaje pozory
niewzruszonej prawdy. Kiedy kilka miesięcy temu "Rzeczpospolita" na
podstawie anonimowych świadków opublikowała zarzuty wobec poznańskiego
metropolity, od razu okrzyknięto to "prawdą", a większość mediów
domagała się ujawnienia "całej prawdy" celem
"oczyszczenia". Kiedy dziś na łamach "Naszego Dziennika"
w sprawie Przystanku Woodstock stają świadkowie niewahający się pokazać
swoich twarzy, od razu określeni są "kłamcami" i prawdy nikt badać
już nie chce. Bo najważniejsze nie jest to, by ukazać prawdę, lecz to, by
Owsiak wciąż mógł działać na zasadach "świętej krowy", a tym
samym w sposób zalegalizowany poddawać siebie i młodzież rytuałom, które
choćby pozorów legalności nie mają.
Sebastian
Karczewski |