Kilka dni
temu Jerzy Owsiak publicznie przyznał, że narkotyki naprawdę są obecne na
organizowanym przez niego Przystanku Woodstock. Zaznaczył przy tym, iż nie
można się temu dziwić, ponieważ jest to "dwustutysięczne
miasto", a w każdym takim mieście znajdą się przecież
"wywrotowcy"...
Nie jest to prawdą. Nie tak dawno w Toronto mieliśmy
przykład "półmilionowego miasta" i nic takiego miejsca nie miało.
Zresztą, gdzież szukać daleko, jest przecież Lednica...
Jerzy Owsiak dość umiejętnie całą winę zrzuca na tych, którzy
narkotykami u niego handlują. Zupełnie tak, jakby nie było tych, którzy je
kupują. Gdyby na Przystanku Woodstock popytu na narkotyki nie było, nie byłoby
tam handlarzy. Nieprzypadkowo nie było ich w Toronto, gdzie postawą młodzieży
zbudowani byli wszyscy.
Nie wystarczy efektowne potępianie zarówno handlarzy, jak i tych, którzy z
ich "usług" korzystają. Nie wystarczy powiedzieć, że coś jest złe,
a coś jest dobre. Trzeba również umieć wskazać, dlaczego jest złe.
- Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa - mówił Ojciec Święty Jan
Paweł II. A jeśli tak, to i pomóc drugiemu człowiekowi nie można bez
Chrystusa. I fakt, że młodzież sięga po narkotyki, nie wynika z tego, że
ma dostęp do ich dystrybutorów, lecz z tego, że posiada niewłaściwą
hierarchię wartości. Albowiem to przyjęta przez człowieka hierarchia wartości
rzutuje na jego zachowanie. Owszem, można rzucać "wartościowymi"
hasłami: miłość, przyjaźń, tolerancja... I co z tego wynika? Bez Źródła,
z którego wynikają - nic.
Wielu gotowych jest dziś twierdzić, że nie potrzebuje Chrystusa, by
prowadzić uczciwe życie i pomagać ludziom... Nieprawda. By dokonywać
pewnych czynów, trzeba dokładnie znać fakty, które je kształtują. Wyobraźmy
sobie na przykład, że spotkaliśmy głodnego człowieka, który długi czas
nic nie jadł. W imię miłości zapewne gotowi będziemy nakarmić go szybko
do syta. Zaprawdę, skona on w mękach szybciej, niż nam się to wydaje...
Jestem pewien, że w młodych ludziach, którzy przyjechali do Żar na
Przystanek Woodstock, jest odbicie Chrystusa, bo przecież każdy stworzony
został na obraz i podobieństwo Boże. Jestem pewien, że tkwią w nich
wielkie pokłady dobra i piękna. Cała rzecz w tym, by po pierwsze umieć, a
po drugie rzeczywiście chcieć te wartości w nich ożywić...
Sebastian
Karczewski
Nasz Dziennik, nr 182 (1375), 6 sierpnia 2002