Robią interes pod bokiem Przystanku Woodstock

Handlarze, którzy postawili stoiska po drugiej stronie trasy 284 z Zielonej Góry do Żar, mają łatwy zarobek za mniejsze pieniądze

Przypomnijmy, że każdy kto chciał postawić namiot z gastronomią na polu Przystanku musiał wykupić od Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy koncesję za 4 tys. zł. Nie uprawnia ona do sprzedaży piwa. Niektórzy handlowcy postawili więc swoje stoiska po drugiej stronie szybkiej drogi krajowej nr 284 co oprotestowała Fundacja twierdząc, że handel w tym miejscu naraża na niebezpieczeństwo woodstockowiczów, którzy będą musieli przechodzić przez jezdnię. Na terenie Polmozbytu Jadwiga Dzimińska rozbiła dwa namioty Lecha. Oprócz piwa, które kosztuje jak na Przystanku 2,50 zł za kufel, sprzedaje kiełbasę, zapiekanki po złotówce taniej. Koncesja na handel kosztowała ją o 1 tys. zł mniej niż handlarzy z Woodstocku.

- Dlatego tu mam swoją gastronomię - tłumaczy Dzimińska. - Zmusza mnie sytuacja finansowa. Prowadzę w Żaganiu restaurację Fuks. Podatki płacę wysokie, a utarg mały.

Pani Jadwiga nie widzi nic złego w tym, że robi konkurencję ludziom, którzy zapłacili za handel Fundacji. Nie uważa też, by stwarzała sytuację zagrażającą życiu woodstockowiczów.

- Droga ta jest pilnowana przez policjantów - mówi. - Samochody nie jeżdżą szybko. Jeszcze nic nikomu się nie stało.

Obok Lecha jest namiot z piwem Królewskie. Grzegorz Otto z Żar woli tu handlować niż na polu, bo praca jest łatwiejsza.

- Za mniejsze pieniądze nie trzeba stać w kurzu i można sprzedawać piwo - mówi. - Dałem 3 tys. zł i mogłem postawić namioty na 20 mkw. Zarzuty pod naszym adresem, że jakoby narażamy na niebezpieczeństwo uczestników Przystanku są przesadzone. Nie pierwszy raz tu stoimy. I nikt nie przypłacił tego życiem.

Fundacja zwróciła się z prośbą o interwencję do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Ta przekazała sprawę wojewodzie lubuskiemu.

(tami)
Gazeta Lubuska, nr 179 (15.494), 2 sierpnia 2002